Ani kroku w przód!
Czy bunt francuskiej armii z 1917 r. był wart swojej ceny? Ocalił setki tysięcy Francuzów czy tylko przedłużył wojnę?
Nasze prawe skrzydło – rozbite; lewe – zdruzgotane; centrum – w rozsypce. Sytuacja jest znakomita! Atakujemy!” – raportował znad Marny Ferdynand Foch w 1914 r., gdy niemieckie armaty biły 30 kilometrów od centrum Paryża, a rząd ewakuował się do Bordeaux, wieszcząc powtórkę z 1871 r. Legendarny meldunek definiował strategię francuskiej armii na resztę wojny. Maszerując fala za falą, karne szeregi zostawiały na polach śmierci stosy poległych i rannych – przed nowym rokiem ziemia niczyja pochłonęła 300 tys. żołnierzy, drugie tyle padło w 1915 r., a na koniec 1916 r. suma strat zbliżyła się do miliona. Prawie trzy lata maszyna działała bez zacięć, aż w 1917 r. zatrzymała się bez uprzedzenia. Mimo gwizdków i gróźb oficerów żołnierze odmówili wyjścia z okopów.
Cudu nie będzie
Przez pół wieku bunt był nieopowiedzianą historią. Najpierw cenzura chroniła osłabione pozycje przed niemieckim atakiem, informacje nie wyszły więc poza sztaby i obozy wojskowe. Później sprawę niesubordynacji na 50 lat zakryła klauzula tajności, aż część akt znikła bez wieści. Dopiero po otwarciu archiwów w 1967 r. sięgnął po nie Guy Pedroncini, doktorant z Sorbony piszący biografię Pétaina. Mimo upływu czasu i rzetelności autora sprawa była politycznie drażliwa, zwłaszcza w przededniu rewolucji...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta